Mosze Bejski
Aktualności » Mosze Bejski
Bejski Mosze (Moshe) ur. w 1920 r. w Działoszycach, syn Ben - Ziona. Od 6 roku życia uczęszczał do polskiej oraz żydowskiej szkoły w Działoszycach. Od 13 roku życia uczył się w gimnazjum w Krakowie. Dorywczo pracował w drukarni Fleischera. I września 1939 roku nie zostaje wcielony do wojska polskiego , co wiązało się z jego datą urodzenia. Rozpoczął się okres ucieczki (450km). Dotarł do granicy wschodniej, gdzie znalazł się pomiędzy wojskami polskimi i niemieckimi. Wszystkie mosty na Sanie były wysadzone, więc postanowił powrócić do Działoszyc, aby odnaleźć rodziców. Miasto było już zajęte przez Niemców. Bejski podejmuje kolejną ucieczkę, tym razem do Krakowa. Miał nadzieje na powrót do pracy, ale tamtejsze getto przeraziło go.
W marcu 1940 r. decyduje się na ponowny powrót do Działoszyc, gdzie był świadkiem restrykcji okupanta w stosunku do Żydów (m. in. noszenia żółtej gwiazdy, zakaz podróżowania środkami publicznymi).
2 września 1942 r. rozpoczęła się deportacja Żydów. Wraz z braćmi DOW i URI w Miechowie został załadowany do pociągu, który zawiózł ich do obozu Podgórze k. Krakowa. Tam po raz ostatni widział rodziców i siostrę. POnownie udało mu się uciec. W Działoszycach skontaktował się z grupą syjonistów. Ścigany przez Niemców ukrył się z piętnastoma osobami na poddaszu domu przy ul. Krakowskiej. Rozpoczęły się poszukiwania, więc przedostał się do pobliskiej wsi. Potem grupa dotarła do Janowic, skąd wyruszono w stronę Krakowa. Tutaj spotkał się z gestem humanitaryzmu. Znalazł schronienie u swego współpracownika z okresu pracy w drukarni - Mariana Włodarczyka. Nie chcąc narażać przyjaciół na niebezpieczeństwo, zdecydował się powrócić do obozu.
W styczniu 1943 r. został przeniesiony z Podgórza do obozu w Płaszowie. Przybycie nowego komendanta Amona Goetje spowodowało, że życie więźniów był w stałym niebezpieczeństwie. Oprawca strzelał do Żydów, których zabijał lub ranił.
Właścicielem dawnej fabryki "Rekord" był Oskar Schindler - kupiec drzewny i przemysłowiec pochodzący z Sudetów; członek NSDAP. W skład obozu płaszowkiego wchodziła m. in. fabryka naczyń emaliowanych na Zabłociu.
Pracownicy fabryki byli skazani na dwunastogodzinną dniówkę, ale nie byli narażeni na wielogodzinne apele, tortury czy chłostę. Schindler kilkakrotnie uratował życie pracującym u niego Żydom, przekupując wyższych oficerów SS.
Komendanta obozu bawiło zabijanie ludzi. Natomiast Oskar Schindler był to jedyny dobry Niemiec - tak wspomniał Bejski po latach. Wraz z braćmi udało mu się znaleźć szczęśliwie na liście przydzielonych do fabryki jako mechanicy. W ten sposób uniknęli komór gazowych.
Na kanwie przeżyć Mosze Bejskiego powstał film amerykańskiego reżysera Stevena Spilberga - Lista Schinglera.
We wrześniu Oskar Schindler ewakuował fabrykę wraz z pracownikami do Brunnlitz (Branicy), ale zatrzymali się....w obozie Gross-Rosen. Tutaj po raz pierwszy zobaczyli dym wydobywający sie z krematorium. Po krótkim postoju wyruszyli do fabryki, gdzie ich życie zmieniło się.
9 maja 1945 r. obóz został wyzwolony. Bejski zaopatrzony w fałszywe dokumenty skierował się do Pragi, a potem do Austrii. Stąd miał zamiar dotrzeć do Włoch. Podczas sprawdzania dokumentów został zatrzymany w obozie uchodźców w Spottal an der Drau zarządzanym przez wojska angielskie. Dzięki oficerowi brygady żydowskiej uzyskał pozwolenie na przeniesienie dię do Taqrvisio.
Do października 1945 r. mieszkał we Włoszech. W sposób nielegalny zdołał dotrzeć do Palestyny. 29 września 1947 r. , kiedy Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała państwo żydowskie, arabskie strzelec wyborowy zabił mu brata Uriego. Postanowił wstąpić do wojska, w którym, jako oficer instruktor pozostał tam do października 1949 r. Później był wysłany do Francji, gdzie koordynował emigrację dzieci z Afryki Wschodniej do Izraela. W Paryżu uzyskał tytuł magistra na wydziale prawa. Następnie pracował jako adwokat w kancelarii Rotenshtreich - Gizelter, co w przyszłości umożliwiło mu wspaniałą karierę prawniczą.
W kwietniu 1961 r., 16 lat po zakończeniu jego prześladowań, został wezwany jako świadek w prcesie Eichmanna. Odpowiadając na pytania prokuratora Gideona Hausnera, opowiedział całą historię swojego życia oraz przemocy, której doświadczył. Proces Eichmanna nagle wyzwolił w nim silną potrzebę pamięci. Po 16 latach skontaktował się z Schindlerem, który z Argentyny powrócił do Niemiec. Zaprosił go do Izraela.
Dzięki rozgłosowi ocalałych z tzw. "listy Schindlera", Leon Kubovi - dyrektor Yad Vashem - Muzeum Shoah w Jerozolimie, w 1963 r. zlecił wprowadzenie ustawy przyjętej przez parlament izraelski już w 1953 r. Zarządził ustanowienie przy Yad Vashem Komisji Sprawiedliwych zobowiązującej do odtwarzania historii wybawicieli Żydów i uczczenia ich pamięci przez zasadzenie w ogrodzie jerozolimskim drzewa karbowego, silnego i wytrzymałego.
Pierwszym prezesem był Mosze Landau; słynny sędzia z procesu Eichmanna. 7 października 1970 r. w kierowaniu pracami Komisji zastąpił go Mosze Bejski.
Uważał on, że sprawiedliwi mają być wzorem dobra, ludźmi poza wszelkimi zarzutami. Aby zasłużyć na medal, trzeba było ratować Żydów z narażeniem własnego życia i pobudek wyłącznie altruistycznych, bez pobierania wynagrodzenia. Bajski bardzo zabiegał o tytuł Sprawiedliwej dla Zofii Kossak - Szczuckiej, która przed wojną była antysemitką, ale w czasie wojny bohaterką "Żegoty".
Mosze Bejski przez 30 lat był sędzią, w tym jedenaście w Sądzie Najwyższym w Tel-Avive. Trzykrotnie przebywał w Polsce, dekorując naszych rodaków specjalnym odznaczeniem "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata". W 1980 r. odwiedził Działoszyce, spotykając się po blisko 60 - ciu latach m. in. ze swoim b. nauczycielem mgr Józefem Kulasem.
Dr Mosze Bejski zmarł 8 marca 2007 r. w Izraelu.
„Ujawnił się jako prawdziwy humanista, którym przecież był, jako człowiek pełen współczucia, którego dogłębnie poruszyło cierpienie bliźnich i który nie cofnął się przed niczym, aby zmniejszyć nasze cierpienia i ochronić nas na tyle, na ile było to możliwe w tej sytuacji. Nawet najobszerniejszy opis jego ludzkich działań nie może oddać pełni jego dobra (…). Postrzegam jako obowiązek w imieniu wszystkich ocalałych w Izraelu i w imieniu diaspory prosić Oskara Schindlera o wybaczenia za liczne przykrości, których – świadomie lub nieświadomie – staliśmy się przyczyną. Ponadto pragnę prosić naszego wybawcę i dobroczyńcę o wybaczenie za to, że mimo naszego zobowiązania wobec niego nie zrobiliśmy dla niego wystarczająco dużo. Mogliśmy zrobić o wiele więcej. Niech pamięć o nim będzie błogosławiona“ - Moshe Bejski, cytat według D. Crowe, Oskar Schindler, Die Biographie, Berlin 2005,
„Dzięki swojemu człowieczeństwu, swojej osobistej trosce o podopiecznych, dzięki gotowości do słuchania i znajdywania rozwiązań licznych problemów codziennego życia stał się dla ocalałych legendą na całe życie“ – Moshe Bejski, cytat według D. Crowe, Oskar Schindler, Die Biographie, Berlin 2005, s. 657